Komentarze: 0
No. To mam, co chcialam. Nowe życie!!!!!
Od przyszlego semestru zmieniam szkole!
a poza tym nic się nie dzieje. :)
No. To mam, co chcialam. Nowe życie!!!!!
Od przyszlego semestru zmieniam szkole!
a poza tym nic się nie dzieje. :)
koniec historii z tym zdrajca. jesli chodzi o ten temat - mnie to juz nic nie obchodzi, choc po czesci jestm mu wdzieczna - dzieki jego zdradzie mam nowa przyjaciolke, a i dzieki niemu wstapilam do klubu feministek. dowiedzialam sie, ze 90% kobiet jest feministkami. z zeby to udowodnic - wystarczy odpowiedziec na pytanie - "kto zazwyczaj ma racje - kobieta czy mezczyzna?" w 90% przypadkow odpowiedz brzmi kobieta, wiec to jednoznacznie mowi. a, z reszta sami wyciagnijcie wnioski :)))
musze juz konczyc. musze posprzatac pokoj :)
piszę dopiero dzis, bo nie mialam kiedy - troche zle sie czulam ;)
niewazne! w kazdym razie zaprzyjaznilam sie z Anka, bo to u niej byla imprazka :)
oczywiscie ten zdrajca tez tam byl, i to z inna laska, ale teraz to juz nie wazne. razem z Anka wycielysmy mu taki numer, ze chyba do konca zycia zapamieta! najpierw pogadalysmy z jego panna i zapytalysmy, czy pozbyl sie juz problemu z moczeniem sie w czasi pocalunkow. miala dosc dziwna mine :))) pozniej, do koktajlu tego drania, dorzucilysmy sztuczna szczeke babci Anki :))))) jeszcze pare sztuczek bylo, ale te byly najlepsze. :))))))
dobra, koncze, bo idziemy z Anka na pizze
Swieta juz jutro, snieg pada za oknem. Dobrze jest, w takiej atmosferze wszystkie klopoty przechodza. nawet ten, opisany w poprzedniej notce...
jak przewidywalam - zerwalam z tym draniem. jak sie zorientowal, co do niego mowie - staral sie mnie przekonac, zebym zostala, ale nie - zmarnowal juz swoje szanse. pozniejzadzwonila do mnie Anka i mowi, ze przed chwila byl u niej ten zdrajca i chcial, zeby ona byla jego dziewczyna. ale Anka zatrzasnela mu drzwi przed nosem. i dobrze mu tak! nie zdziwie sie, jesli na koniec tej historii zaprzyjaznie sie z Anka :)
a cala ta historia dowodzi jednego - nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo
buzka wszystkim :*
a, pewnie przed Swietami nie bede dawala zadej notki, to od razu teraz chcialam zlozyc wam zyczenia: zdrowych, wesolych, bezproblemowych Swiat Bozego Narodzenia, duzo prezentow i sniegu, wspanialej zabawy w Sylwestra i szczesliwego Nowego Roku. Do zobaczenia w 2004!
Kompletna kicha! Dlaczego ja sie wogole dzisiaj obudzilam????
ale zaczne od poczatku. jak co tydzien - mielismy cala rodzina jechac do babci. na szczescie cos sie stalo z samochodem i zostalismy. ucieszylam sie, bo dzis miala byc fajna dyskoteka w klubie. wiec zadzwonilam do mojego chlopaka (nie bede wspominac imienia tego smiecia), ale nikt nie odbieral. no to poszlam zajrzec do kilku sklepow. pozniej, kiedy zblizala sie 17:00 zaczelam sie szykowac na impreze. weszlam, oczywiscie , spozniona. zamin przedarlam sie do sali, trafilam na kilka obsciskujacych sie par. JEDNA Z TYCH PAR TWORZYL TEN ZDRAJCA I ANKA (z mojej klasy)!!!! Myslalam, ze go zabije na miejscu, ale zachowalam zimna krew. podeszlam do nich, tracilam lokciem tego zdrajce i zapytalam "czy nie pomyliles mnie z kims innym?" i wyszlam. on zostawil Anke pod ta sciana, i pobiegl za mna, krzyczal cos tam, ze Anka to pomylka itd. wreszcie mialam go dosc, zatrzymalam sie w polowie drogi. on podszedl, objal mnie i przeprosil. ja nie wytrzymalam i walnelam go w twarz. dobrze mu tak. stal tak i trzymal sie za twarz. wreszcie, jak doszedl do siebie poszedl za mna dalej i chyba chcial mnie pocalowac. wtedy juz calkiem nie wytrzymalam i z calej sily kopnelam go, nawet nie patrzylam gdzie. pozniej, ze lzami w oczch, zlapalam taksowke i pojechalam do domu. W sumie to, co sie stalo nie zaskoczylo mnie... nie wiem dlaczego... po calej tej aferze Anka zadzwonila do mnie i przeprosila. powiedziala, ze on twierdzil, ze juz zerwalismy! i przez ostatni miesiac uwawial sie "ze wszystkim, co sie rusza". no coz. to wiele wyjasnia... i juz wiem, co Kinga chciala mi powiedziec niedawno...
ehh... moze po prostu tak mialo byc???
ale czemu?!?!?!?!?!
sorry, ze wam zawracam glowe swoimi problemami, ale nie mialam, komu tego napisac. a takie pusanie w proznie, ale ze swiadomoscia, ze ktos to moze przeczytac jest super. moze podniesc na duchu, naprawde... dzieki tym, co to przeczytali.